Martyna już od przedszkola była prepersem (mniej więcej od wiewiórek). Na codzień pilnuje, abym nie zapomniał, jak się nazywam lub gdzie znów rzuciłem te głupie kluczyki od samochodu. W wolnych chwilach zabiera mnie na spacery i podróże w dalekie zakątki świata. Fanka łaskotania. Dzięki niej żyję zdrowiej i odrobinę bardziej sportowo (pomimo dużych oporów). Czasem marudzi, że chciałaby mieć kota, ale przed ślubem Martyna udaje, że moje zdanie jeszcze się liczy. Mogę ją przekupywać duszkami z biedronki i mam nadzieję, że ten sposób będzie działał nawet po ślubie. Jest naszym domowym hackerem - szczególnie jeśli chodzi o Excela. Pomimo tego, że znamy się od przedszkola, nadal nie mogę się nią nacieszyć.
Bartoszowi już od przedszkola uśmiech nie schodzi z twarzy, a usta nigdy się nie zamykają. Legendy mówią, że gdy był dzieckiem wykąpał się w wanience z kawą i dlatego wszędzie go pełno. Lubi coś zmalować w domu, kiedy jestem na dyżurze. Choruje z tęsknoty, gdy na wakacje nie zabiera swojego ukochanego komputerka. Jest ekspertem od chowania prezentów za firanką, a także opalania się w alpejskim słońcu. Robi najlepsze naleśniki pod słońcem. Pomógłby najchętniej całemu światu, za wyjątkiem kotów. Ma za to z nimi cechę wspólną - nienawidzi ogórków. Uwielbia eksperymenty kulinarne, karaoke i wszystko co szalone. Dzięki niemu moje życie nigdy nie będzie nudne!
Bardzo prosimy o potwierdzenie swojej obecności na weselu!